Strona Główna
Kolonie w Warszawie – 20 -24 lipca 2020
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 24, lipiec 2020 15:58
DZIEŃ PIĘTNASTY, 24 LIPCA 2020,
AKADEMIA AVE - PIZZERIA - LODZIARNIA - PODSUMOWANIE - PODZIĘKOWANIE - SKLEPIK Z NAGRODAMI
Relacja uczestników:
Dziś był ostatni dzień naszej akcji letniej "Kolonie w Warszawie" . W sali teatralnej odbyły się zajęcia z Fundacji AVE, na których robiliśmy różne fajne rzeczy używając bardzo dużo naszego mózgu! Uczyliśmy się o środku ciężkości. Podnosiliśmy Partyka we czwórkę, każdy czterema palcami. Podnosiliśmy wszyscy razem też Pana Łukasza, każdy używając dwóch palców. Uczyliśmy się że gdy prosto staniemy bokiem przy ścianie nie można podnieść nogi, która nie dotyka ściany bo można się przewrócić. Graliśmy w berka na siedząco i inne różne fajne gry. Były to bardzo ciekawe zajęcia.
Potem poszliśmy na bardzo smaczną pizzę, a po niej na lody. Wszystko się dobrze udało.
Na zakończenie było podsumowanie kolonii. Trzy osoby zostały szczególnie wyróżnione: Franek B, Gabrysia i Kostek. Podziękowaliśmy wraz z rodzicami Pani Teresie, Pani Agnieszce i dwóm Natalkom za opiekę, rozrywkę i dobrą zabawę.
Na zakończenie zorganizowany został SKLEPIK z NAGRODAMI, gdzie za zarobione w czasie akcji letniej punkty, po wymianie ich na papierowe pieniądze ŚWIETLIKI mogliśmy sobie wybrać różne nagrody. Ja miałem ich najwięcej, aż 148 Świetlików.
Zorganizowane "Kolonie w Warszawie " w tym roku uważam za bardzo udane.
Były najlepszymi koloniami które miałem! (Franek K.)
DZIEŃ CZTERNASTY, 23 LIPCA 2020,
STACJA MUZEUM - PODRÓŻ DAWNIEJ- MUZEUM W PLENERZE-WJAZD NA 30 PIETRO PKIN
Znaleźliśmy się w miejscu dawnego dworca Warszawa Główna Osobowa. Przenieśliśmy się do krainy z dawnych lat. W tę „podróż” zabrali nas przewodnicy muzeum. Odwiedziliśmy sale wystawowe pełne eksponatów związanych z podróżowaniem koleją. Mogliśmy z bliska obejrzeć mapy, zegary, lampy, telefony, mundury kolejowe, dokumenty, fotografie i modele lokomotyw, parowozów, pociągów.
Pełni nowej wiedzy i wrażeń przeszliśmy na perony i uczestniczyliśmy w warsztatach „Lato na Głównym”. Teraz przypomnieliśmy sobie opowieści rodziców i dziadków o podróży pociągiem w czasach ich młodości. Mogliśmy zobaczyć magiczne, buchające parą i dymem parowozy, dawne pociągi elektryczne pomalowane w klasyczne żółto- niebieskie pasy, w których nasi bliscy siedzieli na drewnianych ławeczkach. Z wielkim zainteresowaniem zwiedziliśmy również pociągi pancerne. Mogliśmy poczuć się jak prawdziwi żołnierze z hełmami na głowach . Na koniec naszej kolejarskiej wyprawy w głąb czasu znaleźliśmy się w poczekalni restauracyjnej . Tu dowiedzieliśmy się nie tylko o tym co serwowano w dawnych WARSACH ale również poznaliśmy podstawowe wyposażenie pasażerów, ich chlebaki, walizki, bilety. Sami mieliśmy okazję skasować dawne bilety kolejowe. Wycieczka była nie tylko ciekawa ale również „Wyczerpała nasze siły” dlatego na koniec usiedliśmy na peronie i zjedliśmy drugie śniadanie.
Dobrze, że szybko zregenerowaliśmy siły, ponieważ to tylko część atrakcji na czwartek. Następnie przeszliśmy do Pałacu Kultury i Nauki i wjechaliśmy na jego 30 piętro. Podziwialiśmy panoramę Warszawy. Mieliśmy szczęście, tego dnia była piękna pogoda, która uatrakcyjniła nam wizytę na ostatnim piętrze PKiN. Warszawskie Metro dowiozło nas na Targówek skąd uśmiechnięci powróciliśmy z wyprawy do naszych domów.
Mówią uczestnicy:
Dziś byliśmy w Muzeum Kolejnictwa. Były tam różne rzeczy związane z kolejnictwem takie jak makiety pociągów, semafory, kasy i inne. Najfajniejsze były makiety po których jeździły zabawkowe pociągi. Oprócz makiety były też prawdziwe pociągi. Był na przykład wagon pancerny z dwoma działami, były wagony towarowe i pasażerskie. Różne fakty o pociągach opowiadała nam przewodniczka która pytała na przykład czy pociągi są na parę, na prąd czy na paliwo? Przewodniczka zabrała nas do miejsca które nie było udostępnione dla wszystkich zwiedzania i pokazała nam stare rzeczy podróżnego: aparat, chlebak i inne. Powiedziała że były cztery klasy w pociągu. Mogliśmy skasować też dziurkaczem bilet.
Później pojechaliśmy do Pałacu Kultury. Na trzydziestym piętrze jest taras widokowy z którego widać całą Warszawę. Dowiedziałem się że kiedyś Pałac Kultury był biały. Wiem że kamienie przywieziono z kamieniołomu w Siedlcu w którym byłem w tym roku.
To był jak zawsze udany dzień. ( Franek)
DZIEŃ TRZYNASTY, 22 LIPCA 2020,
STACJA GRAWITACJA-PARK TRAMPOLIN-ŚCIANKA WSPINACZKOWA- PARK LINOWY
Opisy uczestników wyjścia:
- Dziś byliśmy w Stacji Grawitacji. Nigdy tam jeszcze nie byłem. Najwięcej czasu spędziłem na graniu w koszykówkę. Pod koszami były trampoliny od których można było się odbijać. Fajne było też granie w grę komputerową w której chodziło o to, aby skoczyć na swojego przeciwnika, co było rejestrowane przez kamerę i każdy mój skok na trampolinie pokazywał się w grze. Byłem na parku linowym, skakałem z wieży na poduszkę i skakałem na trampolinach. Oczywiście najpierw była rozgrzewka z trenerem. Bardzo podobało mi się to wyjście. Chętnie tam jeszcze raz bym poszedł. (Franek K.)
- W Stacji Grawitacji bardzo mi się podobało lecz na parku linowym było trochę strasznie. Chciałbym kiedyś jeszcze raz tam pójść odwiedzić to miejsce. (Kostek K.)
- Na Stacji Grawitacja najbardziej podobała mi się gra, która polegała na skakaniu na siebie” (Krzyś B.)
- W dniu 22.07.2020 byliśmy na wycieczce Stacja Grawitacja Były tam trampoliny. Jakby lepszy hangar, wspinaczka i park linowy. Na trampolinach było super! W parku linowym jednak było strasznie. Wszystko było bardzo fajne jednak wyczerpujące. To było miłe doświadczenie. Fajnie byłoby pójść na to jeszcze raz. (Gabrysia B.)
- Na Stacji Grawitacji podobała mi sie najbardziej gra (zgniatanka). ( Józio)
- We środę 22.07 byłem na Stacji Grawitacji pierwszy raz w życiu. Bardzo podobała mi się wieża, bo była bardzo wysoka. Również podobały mi się długie trampoliny na których można było robić salta. Zaciekawiła mnie także gra „Super stamp” w której trzeba było skoczyć na przeciwnika. Zabawa była tam świetna, będę miło wspominał tą wycieczkę. (Jan Skurzak)
- Na Stacji Grawitacji najbardziej podobało mi się to, że trzeba było niszczyć most, siebie, i trampoliny.(Jacek B.)
- Najbardziej podobał mi się park liniowy z którego nie ma zdjęć, ale za to moje przeżycia są super! (Natalia S.)
- W środę 22.07 byłem na Stacji Grawitacji. Bardzo podobała mi się gra w koszykówkę na trampolinach. Fajne były też długie trampoliny bo można było się szybko rozpędzić i wskoczyć na taki prostokącik. Spodobała mi się też gra Super stamp do której się przyłączyłem. Trzeba tam było wysoko skakać żeby wskoczyć na przeciwnika. Rewelacyjna była też wieża która była wysoka i można było z niej skakać na mięciutka matę. (Miłosz S.)
- Najbardziej podobała mi się wieża, z której skakałam z 2, 3 i 4 poziomu. Podobały mi się również trampoliny, ale uważam że cały dzień był sympatyczny i pełen wrażeń. ( Sara S.)
DZIEŃ DWUNASTY, 21 LIPCA 2020, PLANETARIUM - FILM POLARIS - CENTRUM NAUKI KOPERNIK
Opis pobytu przez uczestników wyjścia:
Dziś byliśmy w Centrum Nauki Kopernik. Najpierw poszliśmy do Planetarium na film „Polaris" a potem na wystawy do Centrum Nauki gdzie budowaliśmy most ze słomek i zwiedzaliśmy różne ciekawe rzeczy.
- Chciałbym napisać kilka zdań o filmie, który bardzo mnie zaciekawił. Opowiadał o pingwinie i niedźwiedziu polarnym. Pingwin chciał zostać naukowcem i zbierał próbki śniegu z różnych stron świata. Razem z niedźwiedziem zbudowali obserwatorium i oglądali na niebie gwiazdozbiory, bo właśnie zaczęła się noc polarna i wszystko było bardzo dobrze widoczne. Widzieli lód na Marsie na obu biegunach, a na Saturnie nie było nigdzie lodu. Postanowili więc zbudować rakietę z opuszczonego okrętu podwodnego. Chcieli dowiedzieć się dlaczego na Marsie jest lód a na Saturnie go nie ma. Wyruszyli w długą podróż i ustalili, że Mars jest planetą skalistą, a Saturn to planeta gazowa i nie ma na niej wody, a bez wody nie ma śniegu ani lodu. Wlecieli w pierścień Saturna i wtedy odkryli, że na pokładzie jest pasażer na gapę: pomarańczowa ośmiornica. Uratowała ona ich statek od zniszczenia przez wielką bryłę lodu dzięki temu że miała osiem macek które jednocześnie sterowały i naciskały różne guziki. Została ich przyjacielem i im pomagała. Odwiedzili w swojej podróży oba bieguny i na biegunie południowym spotkali pingwiny. Film był bardzo ciekawy i chętnie pójdę jeszcze do planetarium. Jestem bardzo wdzięczny że mogłem tam pójść pomimo koronawirusa. ( Franek K.)
- We wtorek 21. 07 byłem w Centrum Nauki Kopernik. W planetarium oglądałem mój ulubiony film „Polaris”. Pingwin który wędruje po świecie znajduje polarnego misia majsterkowicza. Razem budują pojazd i lecą nim odkryć tajemnice biegunów na różnych planetach. Na wystawach podobało mi się łóżko fakira, które było bardzo wygodne. (Jan Skurzak)
- Dzisiaj metrem pojechaliśmy do Centrum Nauki Kopernik. Najpierw poszliśmy do planetarium gdzie oglądaliśmy gwiazdy i film. Film był o pingwinie i niedźwiedziu polarnym którzy zbudowali rakietę z starego okrętu. Tą rakietę nazwali ,,Polaris’’. Polecieli nią w kosmos żeby dowiedzieć się dlaczego na Biegunie Północnym 6 miesięcy trwa noc i 6 miesięcy trwa dzień. Podobał mi się film i bym chciała go obejrzeć jeszcze raz. Później poszliśmy na wystawy. Tam układałam magnesem magnesowe klocki tworząc wyrazy. Widziałam tam roboty którymi było można sterować. Robiliśmy różne bardzo fajne doświadczenia. Byliśmy tam zdecydowanie za krótko i chciała bym pojechać tam jeszcze raz ale na cały dzień. ( Justynka K.)
- 21 lipca odwiedziliśmy Centrum Nauki Kopernik. Przy wejściu powitał nas gadający robot. Czułam się trochę niepewnie, bo pierwszy raz spotkałam takiego stwora. W Planetarium odbyła się ciekawa rozmowa i pokaz na temat gwiazd i planet, które widać z powierzchni Ziemi. Dalsza część to film o niedźwiedziu i pingwinku, którzy wyruszyli w kosmos przerobioną łodzią podwodną na statek kosmiczny. Film był śmieszny, ale i także ciekawy. Zwiedzanie CNK było bardzo ciekawe. Gry edukacyjne były wciągające i uczące. Chciałabym wrócić tam jeszcze, gdyż jednego dnia nie da się zapoznać ze wszystkimi atrakcjami CNK. Bardzo podobała mi się ta wycieczka. (Gabi B.)
- We wtorek 21. 07 byłem w Centrum Nauki Kopernik. W planetarium był bardzo ciekawy film „Polaris” gdzie pingwin podróżnik zbierał próbki lodu i je badał. Spotkał misia, który jak się okazało był majsterkowiczem. Razem zbudowali pojazd którym polecieli w kosmos i chcieli zobaczyć z czego są pierścienie Saturna. Ośmiornica która była pasażerem na gapę uratowała im życie i podjadała im ryby.
Na wystawie podobał mi się bardzo pajączek, który wystrzelał bardzo wysoko w górę gdy napompowało się dużo powietrza. (Miłosz Skurzak)
DZIEŃ JEDENASTY, 20 LIPCA 2020, POBYT W PARKU ROZRYWKI JULINEK – KRAINA DMUCHAŃCOW- PARK LINOWY - MINI GOLF - BULE-BILARD -KRĘGLE XXL - CIEPŁY POSIŁEK - ZWIEDZANIE WYSTAWY SZTUKI CYRKOWEJ - ŚCIANKA WSPINACZKOWA
Trzeci tydzień naszych warszawskich kolonii rozpoczęliśmy zbiórką pod kościołem, gdzie czekał już na nas busik. Po sprawdzeniu obecności weszliśmy do pojazdu i ruszyliśmy w stronę Kampinosu – do Parku Rozrywki Julinek.
Na początku każdy z nas dostał papierowe bransoletki. Były one biletem wstępu na wszystkie atrakcje, jakie można było znaleźć w tym miejscu. Następnie poszliśmy do strefy dmuchawców. Czekały tu na nas fantastyczne atrakcje: wielkie zjeżdżalnie, dmuchane zamki, statki, była nawet prawdziwa trampolina! Instruktor opowiedział nam o zasadach korzystania z tych atrakcji. Potem ruszyliśmy w stronę dmuchawców. Szaleliśmy tam ponad godzinę! Kiedy padliśmy ze zmęczenia, przyszedł czas na drugie śniadanie. Przy stolikach zjedliśmy przyniesione kanapki i drożdżówki. Po posiłku nabraliśmy sił, więc poszliśmy je spożytkować na parku linowym.
Najpierw każdemu z nas założono uprząż i kask. Kiedy wszyscy byliśmy już ubrani w ten ekwipunek czekało nas szkolenie. Instruktorzy pokazali jak należy posługiwać się poszczególnymi przyrządami w parku linowym. Następnie każdy z nas musiał zdać egzamin, który polegał na przejściu krótkiej trasy pod okiem instruktora. Na dowód zaliczenia zadania, dostawaliśmy pieczątkę. Potem rozpoczęła się prawdziwa zabawa. Ruszyliśmy w stronę tras w grupach uzależnionych od wieku. Każdy wybrał poziom trudności dopasowany do swoich możliwości – od najniższych atrakcji, po naprawdę wysokie tyrolki! W parku linowym bawiliśmy się ponad godzinę.
Potem przyszedł czas na posiłek. Kiedy oddaliśmy już cały sprzęt z parku linowego, poszliśmy w stronę restauracji. Zajęliśmy miejsca przy stolikach, po czym pani przyniosła nam pudełka, w których znajdowały się pyszne chrupiące kurczaki i frytki. Do picia dostaliśmy wodę z miętą i cytryną. Kiedy tylko zaczęliśmy jeść, zaczął padać rzęsisty deszcz. Myśleliśmy, że nasza zabawa dobiegnie końca, ale po posiłku udało nam się jeszcze chwilę pobawić na gokartach i pograć w mini golfa.
Potem niestety musieliśmy przerwać zabawę, ponieważ znowu się rozpadało. Czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzeniu Muzeum Sztuki Cyrkowej. Nasz sympatyczny przewodnik pokazywał nam magiczne sztuczki. Mogliśmy nawet spróbować swoich sił w (prawie J) prawdziwej magii. Potem oglądaliśmy eksponaty związane z pracą w cyrku: skrzynie, stroje, makiety, maczugi i wiele innych fantastycznych eksponatów. Na koniec pan puścił nam film, który oglądaliśmy z wielkim zainteresowaniem. Przedstawione w nim były różne dziedziny sztuki cyrkowej: akrobatyka, akrobatyka powietrzna, sztuczki ze zwierzętami, występy klaunów. Tylko najbardziej uważni dosłyszeli, kiedy nasz przewodnik pochwalił się po cichu, że w przeszłości był linoskoczkiem! Kto by pomyślał? Na dowód tego, mogliśmy obejrzeć jego zdjęcie, na którym widać jak chodzi po linie.
Zmęczeni dobrą zabawą wróciliśmy do Warszawy.
Kolonie w Warszawie – 13-17 lipca 2020
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 17, lipiec 2020 14:23
DZIEŃ DZIESIĄTY, 17 LIPCA 2020, ŚCIANKA WSPINACZKOWA - WYCIECZKA "Z KLEKSEM PO BIAŁOŁĘCE" - LODY
W piątek 17 lipca pojechaliśmy najpierw na ściankę wspinaczkową MURALL, gdzie uczyli się oswajać z wysokością i było to bardzo ciekawe, choć czasami trudne. Następnie pojechaliśmy na super wycieczkę " Z Kleksem po Białołęce" z Panem Bartkiem Włodkowskim, starym czerwonym autobusem Chausson (czyta się: szosą). Pan Bartek pokazał i opowiedział nam o ciekawych miejscach znajdujących się na warszawskiej Białołęce.
1. Zabytkowy autobus o nazwie Chausson, pochodzi z Francji. Warszawiacy nazywali go "Świńskim Ryjkiem”, a w tłumaczeniu z francuskiego na polski to pantofel. Autobusy Chausson były po II wojnie światowej eksportowane m.in. do Polski. W Warszawie w latach 1947-1969 były to jedyne autobusy komunikacji miejskiej (wycofano je w 1969).
To o nim śpiewano piosenkę ze słowami Andrzeja Boguckiego:
"Autobus czerwony, przez ulice mego miasta mknie
Mija nowe, jasne domy, i ogrodów chłodny cień.
Czasem dziewczę spojrzenie rzuci ku nam, jak płomienny kwiat.
Nowy jest nie tylko Nowy Świat, u nas nowy każdy dzień.
A motor tak buczy, dudni basem ponad mostem
W tej tonacji radości, w której serce moje gra.
Autobus czerwony, a w nim ludzie, choćby każdy z was.
Wszyscy patrzą, jakby pierwszy raz zobaczyli miasto swe.
Wszyscy patrzą, jakby…"
W 2007 miłośnicy komunikacji miejskiej sprowadzili spod Brukseli do Warszawy, egzemplarz autobusu starszego typu – ze „świńskim ryjkiem” czyli Chausson AH 48 z 1950.. W roku 2010 Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie rozpoczął jego remont, w celu przywrócenia go do ruchu. Renowacja zakończyła się sukcesem w 2013. Ten autobus jest jednymi z najcenniejszych zabytków motoryzacyjnych w Polsce. Miło było podróżować podczas naszej wycieczki takim autobusem, który stworzył niesamowity klimat dawnych lat, o których mówił Pan Bartek.
2.Po opowieści o autobusie Chausson zatrzymaliśmy się przy krzyżu z pamiątkowym kamieniem. Kamień przy krzyżu postawiono na pamiątkę bitwy zwycięskiej bitwy białołęckiej 24 stycznia 1831r.z Rosjanami.
“TU NA POLACH BIAŁOŁĘKI DNIA 24 LUTEGO 1831 ROKU
WOJSKO POLSKIE W WALCE O NIEPODLEGŁOŚĆ POBIŁO MOSKALI
BOŻE DAJ NAM DUCHA OJCÓW
DNIA 29 PAŹDZIERNIKA 1916 ROKU”
Jest to krzyż pamiątka, "okno do nieba dla tych, których dosięgła kula lub bagnet" w bitwie pod Białołęką 24-25 luty 1831r. W dwóch dniach bitwy poległo 770-ciu Polaków i 1080-ciu Rosjan.
"Bitwa białołęcka - mówi o tej fazie walki urzędowy historyk rosyjski Smitt - czyni zaszczyt walczącym. Po obu stronach biły się tutaj wojska wyborowe, walcząc z niewiarygodną wprost zaciekłością: walczono w domach, podwórzach, stajniach, rowach, każda piędź ziemi była broniona zacięcie; strzelano często do siebie z odległości 20 kroków, nie ustępując z miejsca; chwytano potem za kolbę i bagnet. Białołęka była zawalona trupami"
3.Kolejnym przystankiem na wycieczce był najstarszy drewniany kościół na Białołęce, p.w. św. Michała Archanioła na ul. Głębockiej. Według legendy został wybudowany na polecenie królowej Bony w 1534 r. Uczestnicy wycieczki odegrali tę legendę przed kościołem. Można było się z niej dowiedzieć, że podczas polowania, królowa spadła z konia i groziło jej niebezpieczeństwo. Uratował ją pustelnik. W zamian za troskliwą opiekę i jego trud, królowa Bona postanowiła się odwdzięczyć i wybudować kościół.
Pan Bartek, nasz przewodnik opowiadał, że świątynia była wielokrotnie niszczona i odbudowywana. W 1717 r została gruntownie przebudowana. W środku znajduje się zabytkowy barokowy ołtarz z XVII w., barokowe figury i stare obrazy. Na zewnątrz uwagę zwraca dach kryty gontem i wieżyczka na sygnaturkę z latarnią.
Ten kościół ma współczesny wątek. Bliski nam śp. Ksiądz Szczepan Stalpiński – budowniczy naszej Parafii, będąc w tej Parafii budował nowy, kolejny już czwarty kościół na Białołęce. Tam też zmarł 14.01.2011 r. Dzięki Księdzu Stalpińskiemu zaczął działać w 1996 r. Parafialny Teatr RAJ, który działa nieprzerwanie już blisko 25 lat.
4.Kolejny przystanek to kapliczka Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus. Kapliczka ta została ufundowana przez Paulinę Piasecką i została wybudowana w 1852 r. Wybudowano ją po epidemii cholery w ramach podziękowań, a budowę kapliczki ufundowała pani, która wyzdrowiała z tej choroby. Cała kapliczka to około dwumetrowy postument ozdobiony gzymsami na którym stoi naturalnej wielkości figurka Maryi, która w rękach trzyma spoglądającego w niebo Jezusa z podniesioną ręką. Na jednej ze ścian postumentu można przeczytać napis „ na podziękowanie oddalenia cholery” na reszcie ścian umieszczono wezwania modlitewne. Ta kapliczka to najprawdopodobniej najstarszy przydrożny świątek na terenie dzielnicy.
5. Jednym z ciekawych oglądanych przez nas miejsc był cmentarz położony na górce, na której teraz jest plac zabaw. Znaleźliśmy tam nagrobki z napisami w języku niemieckim. Pan Bartek powiedział nam że dawniej cmentarze zakładano na pagórkach stąd te tablice. Mówił też o tym skąd wzięli się Niemcy na warszawskiej Białołęce. Wisła często zalewała okolice. Powodzie zdarzały się nawet trzy razy do roku. Wały przeciwpowodziowe były tylko w Warszawie. Polacy nie potrafili uprawiać podmokłych ziem więc sprzedawali je Niemcom. Niemcy natomiast umieli uprawiać te ziemie i je kupowali. Powodzie powodowały, że razem z wodą na pola spływały odchody zwierząt z zalanych obór, chlewików i kurników. Dzięki temu pola były żyzne. Ciekawa była też informacja że przed powodzią mieszkańcy wiosek uciekali na cmentarne wzgórza zabierając wszystko co mieli najcenniejsze (dzieci, zwierzęta, kołdry i inne cenne rzeczy). Tam czekali aż minie powódź i będą mogli wrócić do swoich domów.
Po opowieściach Pana Bartka mieliśmy czas na zabawę na placu zabaw. Najbardziej podobały mi się wielka huśtawka, tyrolka, karuzela i sieć pająka. Obok był skatepark, boisko do gry w piłkę nożną i do gry w koszykówkę.
6. Na koniec odkryliśmy wśród lasów Choszczówki ważne miejsce w biografii sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, który będzie wkrótce beatyfikowany. Tam znajduje sie Ośrodek Jasnogórskiej Matki Kościoła i kaplica pw. Jasnogórskiej Matki Kościoła.
To znaczące miejsce w biografii kard. Wyszyńskiego. Od 1969 r. przebywał tutaj kilka razy w miesiącu, a pod koniec lat 70. ubiegłego wieku jeszcze częściej. Tutaj spotykał się z najbliższymi współpracownikami. W Choszczówce bywał też metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła. 2 października 1978 r. odbyło się w tym miejscu ostatnie z jego udziałem posiedzenie Rady Głównej Episkopatu Polski. Po raz ostatni metropolita krakowski przybył do Choszczówki dzień przed wylotem na konklawe w 1978 r. Spędził wówczas cały dzieńna rozmowach z prymasem Polski.Kardynał, który przez cały okres swej posługi prymasowskiej pracował niezwykle intensywnie, potrzebował przestrzeni, w której mógłby nieco wypocząć, oderwać się od natłoku bieżących spraw, znaleźć ciszę. Pokój prymasa znajduje się na pierwszym piętrze i do dziś pozostaje w stanie, w jakim kard. Wyszyński opuścił go 30 marca 1981 r.Ponieważ mieszkańcy Choszczówki nie mieli własnej świątyni, prymas wpadł na pomysł, aby zaadaptować kurpiowską chatę z Zalasa. Drewniany obiekt rozebrano i przywieziono do Choszczówki 22 lipca 1973 r. W 1975 r. prymas poświęcił kaplicę pw. Jasnogórskiej Matki Kościoła i wielokrotnie odprawiał tam Mszę św. oraz wygłaszał kazania. Tę kaplice moglibyśmy obejrzeć i wspólnie sie pomodlić w intencji śp. ks. Szczepana Stalpińskiego.
Wycieczka z Panem Bartkiem była bardzo fajna i dowiedzieliśmy się wielu interesujących faktów. Na koniec każdy z nas dostał książkę "Z Kleksem po Białołęce" napisaną przez Pana Bartka i "Białołęckie kolorowanki z Tolą, Jankiem i zabytkami". Ogromnie dziękujemy Panu Bartkowi i z niecierpliwością czekamy na kolejną ciekawa wycieczkę... Może kiedyś uda mi się pojechać na taką wycieczkę z rodzicami i siostrami?
Czerwony autobus zawiózł nas na Targówek, gdzie poszliśmy na obiecane lody!
DZIEŃ DZIEWIĄTY, 16 LIPCA 2020, GOŚCINIEC WIECHA -"OD ZIARENKA DO BOCHENKA" - "MĄKA, WODA, SÓL, OLIWA"
W czwartek ruszyliśmy do Kawęczyna. Naszym celem był Gościniec Wiecha. Przywitano nas niezwykle miło. Każdy z nas dostał pyszne ciasto i napój. Kolejnym punktem była wycieczka objazdowa – wsiedliśmy na wóz, a traktor woził nas pokazując okolicę. Zobaczyliśmy łąki, wieś.. Dla niektórych mieszczuchów był to niezwykle egzotyczny widok.
Następnie poszliśmy na spacer, na którym zobaczyliśmy niezwykle malownicze młyny z wiatrakami. Nasza przewodniczka opowiedziała nam o pracy młynarza. Nauczyła nas też wiersza, który mówił o tym, jak powstaje mąka. Dowiedzieliśmy się, jak działają wiatraki. Niektórych jednak najbardziej zainteresowały zwierzaki, które pasły się nieopodal młyna. Były to kozy, konie, osiołek i czarne owieczki.
Kolejnym punktem wycieczki był skansen. W piekarni dowiedzieliśmy się, jak piekło się kiedyś chleb. Niektórzy z nas mogli nawet spróbować swoich sił w tym fachu!
Następnie odwiedziliśmy dawną izbę rodziny chłopskiej, gdzie z pomocą Pani przewodnik dzieci odegrały scenkę z życia rodziny na wsi. To była ciekawe, a ponieważ zaczął padać deszcz zorganizowano dzieciom minidyskotekę na której mogli się naprawdę porządnie wyszaleć .
Po tańcach pojechaliśmy do dworku "Domowy zakątek", gdzie mogliśmy obserwować, jak się piecze pizzę. Poczuliśmy prawdziwy zapach Italii, nauczyliśmy się nawet kilku włoskich słów! Wycieczkę skończyliśmy jedząc przysmak zrobiony z mąki, wody, soli i oliwy.
DZIEŃ ÓSMY, 15 LIPCA 2020, PLENEROWE MUZEUM UZBROJENIA W FORCIE SADYBA- MC DONALD'S
Tego dnia autokar zawiózł nas do plenerowego Muzeum Uzbrojenia w Forcie na Sadybie. Nasz przewodnik Pan Krzysztof pokazał nam płytę pamiątkową poświęconą Januszowi Kusocińskiemu, mistrzowi olimpijskiemu z Los Angeles w 1932 r., który w miejscu gdzie jest położona płyta, bronił ogniem ze swojego karabinu dostępu do Fortu i tu został ranny 25 września.
Obejrzeliśmy ceglane mury fortu –przewodnik powiedział nam, że pełniły one funkcje obronne. Była już to zapowiedź tego, co zobaczyliśmy chwilę później – gdy przekroczyliśmy bramę muzeum, zobaczyliśmy mnóstwo czołgów. Przewodnik opowiedział nam krótko o każdym z nich. Czołgi lekkie, średnie, ciężkie były dla niektórych z nas ciężkie do przyswojenia, dla innych – niezwykle ciekawe.
Za kolejną bramą stały inne maszyny- radiostacje, samoloty, helikoptery... Każdego interesowało coś innego. Przewodnik cierpliwie odpowiadał na pytania najbardziej zainteresowanych z nas.
Zwiedzanie zakończyliśmy w baraku, gdzie mogliśmy obejrzeć różne ciekawe rzeczy związane z wojskowością – mundury żołnierzy, samochody, mapy i makiety, a na samym końcu wystawy stał polski czołg – 7TP.
Wycieczka skończyła się w restauracji McDonald’s, gdzie każdy z nas dostał zestaw dla dziecka, w którym znajdowały się min. pyszne kurczaki z frytkami.
DZIEŃ SIÓDMY, 14 LIPCA 2020, WIOSKA INDIAŃSKA - INDIAŃSKIE ATRAKCJE - OGNISKO Z PIECZENIEM KIEŁBASEK
W wtorek przenieśliśmy się na Dziki Zachód. Nasza wycieczka ruszyła ku Wiosce Indiańskiej w Solcy Małej. Kiedy dojechaliśmy na miejsce przywitali nas (prawie) prawdziwi Indianie. Ich stroje pomogły nam przy pomocy wyobraźni przenieść się do krainy znanej nam z bajek i westernów. Kto chciał mógł być pomalowany jak prawdziwy Indianin.
Potem czekały na nas nie lada atrakcje, zadania wymagające uwagi i zręczności. Rzucaliśmy do celu, którym były rogi byka, strzelaliśmy z łuku, rzucaliśmy dzidą… przechodziliśmy też przez tor przeszkód.
Potem ustawiliśmy się w kręgu, a gospodarz uczył nas indiańskich tańców, opowiedział legendę przy akompaniamencie indiańskiego fletu. Następnie przeszliśmy do wielkiego namiotu, w którym mieściło się muzeum. Były w nim eksponaty, pokazujące, jak dawniej żyło się na Dzikim Zachodzie. Obejrzeliśmy ubrania, broń, naczynia… Przewodnik opowiedział nam też o mitach i tradycjach indiańskich. Zobaczyliśmy też mini zoo, w którym dzieci mogą poznać zwierzęta pochodzące z Ameryki Północnej, wśród nich szopa pracza i skunksa.
Naszą indiańską przygodę zakończyliśmy piekąc pyszne kiełbaski na ognisku. Był też czas na świetną zabawę na placu zabaw i rozegranie meczu w piłkę nożną. Pełni wrażeń i nowej wiedzy wróciliśmy do Warszawy.
DZIEŃ SZÓSTY, 13 LIPCA 2020, REJS STATKIEM PO WIŚLE - MANUFAKTURA CUKIERKÓW-PIZZERIA
Tydzień rozpoczęliśmy od rejsu zabytkowym statkiem "Loewentin". Weszliśmy na pokład, zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy w rejs. Naszej wyprawie towarzyszył przewodnik, który opowiadał nam legendy warszawskie a także pokazywał znane lub nieznane nam budowle warszawskie. Naszym oczom ukazała się piękna panorama Warszawy. Pan przewodnik opowiadał nam o mijanych budynkach, tych starszych i całkiem nowych. Minęliśmy Zamek Królewski, kościół św. Anny, Stadion Narodowy i pomnik Warszawskiej Syrenki, Centrum Nauki Kopernik, i inne ciekawebudowlei zabytki.Potem próbowaliśmy policzyć i rozpoznać wszystkie warszawskie mosty. Przewodnik opowiedział nam krótka historię niektórych z nich. Znalazł się czas na zwiedzanie statku. Mogliśmy zajrzeć w każdy zakamarek na pokładzie! Niektórzy otrzymali nawet szansę usiąść za sterem kapitańskim!
W końcu, jak na szczury lądowe przystało, wyszliśmy na suchy ląd. Udaliśmy się na starówkę, prosto do Manufaktury Cukierków. Tak czekał na nas prześliczny, kolorowy sklep pełen słodkości. Cukiernicy opowiedzieli nam o tym, jak się robi kolorowe lizaki. Kto by pomyślał, że twarde cukierki były na początku mięciutkie jak plastelina! W końcu każdy z nas mógł zrobić swojego własnego lizaka. Powstały cudne słodkości cieszące oczy i podniebienia. Z Manufaktury Cukierków wyszliśmy z naszymi lizakami oraz dyplomami małego cukiernika.
Dzień zakończyliśmy w Pizzerii Da Grasso jedząc przepyszną pizzę.
Kolonie w Warszawie – 6-10 lipca 2020
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 10, lipiec 2020 15:26
DZIEŃ PIĄTY, 10 LIPCA 2020, PARK DOLINY WKRY - GRA TERENOWA - SPACER W KORONACH DRZEW - PARK LINOWY - OGNISKO Z KIEŁBASKAMI
Tydzień zakończyliśmy wycieczką do Pomiechówka do Parku Doliny Wkry. Jest to niezwykłe miejsce! Jego głównym założeniem jest ochrona bioróżnorodności, cennych siedlisk przyrodniczych, edukacja i promocja lokalnej przyrody. Tutaj mogliśmy bliżej zapoznać się z przyrodą. Cały park zbudowany jest z naturalnych, drewnianych materiałów. Ławki w kształcie łódek, plac zabaw z karuzelą, różnego rodzaju tory przeszkód i oczywiście spacer w koronach drzew stanowiły dla nas ogromną atrakcję! Najbardziej skore do zawiązywania z nami przyjaźni były komary, ale nawet ten element wycieczki nie przeszkodzi nam w dobrej zabawie.
Wszystko zaczęło się od gry terenowej. Podzielono nas na trzy grupy. Każda z nich miała swój szlak, na którym czekały różne zadania. Po drodze podziwialiśmy piękno przyrody. Mogliśmy też przyjrzeć się bliżej zwierzętom. Na podstawie fragmentu zdjęcia trzeba było znaleźć miejsce, w którym czekało na nas zadanie. Odpowiedzi szukaliśmy na drewnianych platformach i tablicach. Młodsze dzieci wyszukiwały jednego elementu puzzli. Rozwiązanie zadań pozwoliło na odnalezienie wspólnego dla trzech grup hasła, co umożliwiło znalezienie słodkiego skarbu! Odbyliśmy też spacer w koronach drzew, to nie byle atrakcje! Kilka platform na wysokości, połączonych ruchomymi mostami zwodzonymi. Na każdej kładce znajdziemy informacje o gatunkach drzew i zwierząt występujących w okolicy. Poznamy przyrodnicze ciekawostki. Fajnie popatrzeć z góry na blisko 10 ha zaprojektowanych tras do spacerów, poprowadzonych tak, by chronić bogactwo fauny i flory, szczególnie z góry pięknie wyglądają kolorowe motyle imponujących rozmiarów.
Potem znowu podzielono nas na trzy grupy, według wzrostu, dzieci dostały kaski i uprząż. Czekało nas wyzwanie, jakim był park linowy. Tutaj potrzeba było nie lada odwagi do pokonywania przeszkód!
Nasze emocje po tych atrakcjach były niemal tak gorące, jak ognisko z pieczeniem kiełbasek, którym zakończyliśmy wycieczkę.
DZIEŃ CZWARTY, 9 LIPCA 2020, MULTIKINO TARGÓWEK „4 DZIECI I COŚ”
W czwartek wybraliśmy się do Multikina Targówek autobusem 212. Przed wejściem czekała na nas niespodzianka- każdy z nas otrzymał kubełek popcornu i sok. Z rękami zajętymi jedzeniem weszliśmy do sali i usiedliśmy w fotelach. Usadzanie się w fotelach w przyłbicach na głowie trochę trwało, ale w końcu się udało i mogliśmy w spokoju oglądać film „Czworo dzieci i coś". Poznaliśmy w nim sympatycznego, włochatego stworka – Piaskoludka, który każdego dnia spełniał jego życzenie dzieci. Warunek był jeden – stworek spełniał każdego dnia tylko jedno życzenie, a jego skutki znikały razem z zachodem słońca. Początkowo dzieciom trudno się było dogadać, każdy miał inne marzenia i pragnienia, każdy z nich chciał jako pierwszy wypowiedzieć życzenie. Jednak z upływem czasu okazało się, że tak naprawdę, każdy z nich w głębi serca ma podobne pragnienia. Taka tematyka sprawiła, że zaczęliśmy się zastanawiać, co dla nas tak naprawdę jest ważne.
DZIEŃ TRZECI, 8 LIPCA 2020, SPOTKANIE Z ALPAKAMI - ZAJĘCIA PLASTYCZNE - OGNISKO
Tego dnia autobus podwiózł nas na sam Przystanek Alpaka. Kiedy tylko przekroczyliśmy bramę, naszym oczom ukazały się przeurocze zwierzaki. Właściciel przedstawił nam wszystkich futrzastych chłopaków: Puszka, Wicherka, Cziko i innych. Pan opowiedział nam o życiu alpak, dowiedzieliśmy się, że żyją one tylko w niewoli w hodowlach na całym świecie, gdyż nie poradziłyby sobie bez golącego ich wełnę człowieka. Na dowód tego, każdy z nas dostał do ręki trochę futerka. Dowiedzieliśmy się, że z wełny alpak robi się ubrania, tak samo jak z owczej wełny. Na dowód tego mogliśmy obejrzeć czapkę, szalik i sweterek, które zostały zrobione z futerek tych sympatycznych zwierzątek.
Potem była najprzyjemniejsza część wycieczki- mogliśmy pogłaskać, przytulać i karmić marchewką alpaki. Najodważniejsi i najbardziej w nocy zakochani zdecydowali się nawet na całusy z alpaką!
Po tych czułościach trochę zgłodnieliśmy. Nasz apetyt zaspokoiły pyszne kiełbaski, które upiekliśmy na ognisku.
Od posiłku odrywała nas możliwość przespacerowania się z alpakami. Dobieraliśmy się w pary, a każdy z nas dostał sznurek, dzięki któremu mogliśmy przejść się z alpaką jak z pieskiem na smyczy..
Na koniec wycieczki upamiętniliśmy nasze spotkania z alpakami tworząc przepiękne prace plastyczne. Wyklejaliśmy wydrukowane kontury alpak ich mięciutkim futerkiem. Efekt był niesamowity!
Wypowiedź uczestnika:
Dziś byliśmy u alpak. Było bardzo fajnie. Pojechaliśmy tam autokarem. Karmiliśmy je marchewkami, które są ich przysmakiem. Są one roślinożercami. Alpaki mają bardzo mięciutkie futro z którego można zrobić na przykład szalik lub rękawiczki. Głaszczę się je po szyi i po tułowiu. Gdy się przestraszą to plują najczęściej w twarz. Są to zwierzęta które żyją w górach, a ich krewni to wielbłąd i lama. To było moje trzecie spotkanie z tymi alpakami. Franek K.
DZIEŃ DRUGI – 7 LIPCA 2020, AKADEMIA AVE - MATEMATYKA NA WESOŁO- KRĘGLE
Dzień zaczął się spotkaniem w ramach zajęć Akademii AVE z Panem dr Łukaszem Badowskim (fizyk, redaktor RDC, edukator). Były to zajęcia: "Ziemniaki i i patyczki- matematyka na wesoło".
Usiedliśmy przy stolikach, na które pan rozłożył patyczki i małe ziemniaki. Zaskoczyło nas, kiedy usłyszeliśmy, że posłużą nam one do zajęć matematycznych. Pan Łukasz powiedział, że ziemniaki posłużą nam za punkty, a patyczki będą prostymi. Następnie naszym zadaniem było stworzenie z nich płaskich figur. Po krótkiej chwili na stołach leżały już rozmaite kwadraty i trójkąty. Kolejnym zadaniem było stworzenie takiej płaskiej figury, aby nie była ona pętlą. Tutaj było już trudniej, ale po podpowiedziach prowadzącego zaczęły wyłaniać się kształty podobne do drzewek, słoneczek, pająków, a nawet ludzików. Potem zadania stawały się coraz trudniejsze, ale ze wszystkimi dzielnie sobie radziliśmy!
Kolejnym punktem planu była wyjście na kręgle. Podzieliliśmy się na trzy grupy, według wieku. Dzięki temu, każdy miał równe szanse na zwycięstwo, chociaż po pewnym czasie okazało się, że nie ono jest najważniejsze – najistotniejsza była dobra zabawa! Ponad godzinę rzucaliśmy bilami w kręgle doskonale się bawiąc. Pod koniec rozgrywki wszyscy mieliśmy wyśmienite humory, niezależnie od tego, ile punktów zdobyliśmy.
DZIEŃ PIERWSZY, 6 LIPCA 2020, KLOCKOWNIA - HANGAR 646 - PIZZERIA
Naszą akcję rozpoczęliśmy wizytą w Klockowni. Pojechaliśmy tam pięknym, srebrnym busikiem, który wysadził nas pod samymi drzwiami budynku. Pełni energii bawiliśmy się małymi i wielkimi klockami. Z tych większych powstały ogromne budowle- domki, wieże i zamki. Były też miękkie klocki, które chłopcom służyły za miecze bądź też inną, równie groźną broń. Najbardziej cierpliwych z nas pochłonęły najmniejsze klocki w kształcie patyków. Z nich budowaliśmy ciekawe konstrukcje, których nie powstydziliby się najwybitniejsi architekci
Następnie pojechaliśmy do Parku Trampolin Hangar 646. Tutaj szaleństwom nie było końca! Skakaliśmy, turlaliśmy się, zjeżdżaliśmy na zjeżdżalniach... Dla części z nas tory przeszkód nie sprawiały żadnego problemu! Po godzinie wyśmienitej zabawy udaliśmy się do Chaty Biesiadnej, gdzie dzień pełen atrakcji uwieńczyliśmy zjedzeniem przepysznej pizzy. Każdy mógł wybrać tę, która smakowała mu najbardziej, więc każda zamówiona margherita, pepperoni, hawajska znalazła swoich fanów.
Pożegnanie księdza Wojciecha, 28 czerwca 2020
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 28, czerwiec 2020 19:01
Po 6 latach posługi kapłańskiej ksiądz Wojtek odchodzi z naszej parafii do parafii św.Faustyny w Warszawie. 28 czerwca na mszy świętej dla dzieci o godz. 11:30, uroczyście żegnaliśmy ks. Wojciecha, który wśród swoich licznych obowiązków parafialnych, opiekował się również naszą świetlicą i Teatrem Raj. Nasze dzieci pożegnały księdza wierszem specjalnie napisanym dla niego oraz wręczyły samodzielnie wykonany kolaż ze zdjęciami księdza Wojtka z pobytów z nami na koloniach w Porąbce, Myśliborzu, Szklarskiej Porębie i Bardo Śląskie.
Bardzo dziękujemy Księdzu za wszystkie chwile spędzone razem oraz życzymy równie owocnego pobytu w nowej parafii jak w Świętym Marku!
Poniżej wiersz na pożegnanie, kolaż zdjęciowy i kilka zdjęć z pożegnania.
Nasz Kochany Księże Wojciechu!
Byłoby nierzetelne coś tu owijać w bawełnę...
Więc po prostu jest tak – będzie nam Ciebie bardzo, ale to bardzo brak!
Po pierwsze – Twoje poczucie humoru, wesołe usposobienie,
Każdy, czy młody, czy dzieciak bardzo to sobie ceni.
Po drugie – może innego słowa tu użyć wypada,
ale powiedzmy to prosto - fajnie się z Tobą gada.
O Bogu, o rodzinie, o szkole, sporcie, wakacjach,
no właśnie - jest to zrozumienie, po prostu fajna relacja.
Po trzecie Twoja energia i zapał– kto zna Cię, ten dobrze wie,
że cierpisz na takie niezwykłe BOŻE ADHD,
co daje entuzjazm, pasję i mnóstwo pomysłów nowych,
objawia się ciągłym byciem, jakby w blokach startowych.
Po czwarte – wspólne kolonie - jak nam było wesoło!
Myślibórz, Szklana Poręba, Bardo, Porąbka nad Sołą.
I co jest najważniejsze - jesteś wspaniałym Kapłanem,
bo pragniesz nas wprowadzić w zażyłość z naszym Panem,
Przez Eucharystię, przez spowiedź, modlitwę, mądre kazanie.
I czy to wszystko miałoby teraz być nam odebrane?
Kochany Księże Wojtku w pamięci naszej zostaniesz,
zdobyłeś naszą sympatię, szacunek i zaufanie.
I jest w nas wielka nadzieja, że każde Twoje słowo,
wyrośnie w nas w przepiękny i miły Bogu owoc
A może na dodatek choć w sposób niepojęty,
znajdzie się pośród nas kilkoro prawdziwie świętych?
Niech w Twojej nowej parafii przyjmą Cię z wielką radością,
z uśmiechami na twarzach i szczerą serdecznością!
Niech przeobfita łaska i moc Ducha Świętego,
radość i Boża miłość wypełnia Ciebie całego.
A gdy Faustyna z Maryją o Ciebie się zatroszczą,
to długi czas nie minie jak zostaniesz proboszczem!
A że daleko nie mamy, odwiedzać Cię będziemy,
I pamiętać o Tobie w modlitwach obiecujemy...
Szczęść Boże!
Wdzięczni za 6 lat posługi kapłańskiej
w Parafii Św. Marka Ewangelisty na warszawskim Targówku
- dzieci, wychowawcy i rodzice Świetlicy "Pod Aniołem” i Teatru RAJ
Spływ kajakowy rzeka Rządzą, 20 czerwca 2020
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 20, czerwiec 2020 18:16
Od kilku lat w czerwcu bierzemy udział w spływach kajakowych świetnie organizowanych przez zaprzyjaźnioną Fundację Ave. W tym roku płynęliśmy 12 km rzeką Rządzą z Rejentówki do Zalewu Zegrzyńskiego. Trasa wije się malowniczo wśród kwiecistych łąk, na wodzie żółte grążele i białe nenufary. Grupa 40 osób, spragniona przygody i zmęczona długim przebywaniem w domu z powodu pandemii koronawirusa dziarsko pokonywała przeszkody napotykane na wodzie. Wszystko w reżimie epidemiologicznym: w kajaku tylko rodziny, maseczki na postoju, dystans społeczny, dezynfekowanie rąk. Pod koniec trasy szybko uciekaliśmy przed groźnie zapowiadającą się burzą, która nas tylko postraszyła i jednak oszczędziła. Dzięki temu mogliśmy posiedzieć jeszcze chwilkę przy ognisku, upiec kiełbaski, oraz mieć czas na rozmowę z dawno niewidzianymi osobami.
Organizacja spływu kajakowe jak zwykle była super przygotowana i przeprowadzona!
Bardzo dziękujemy Pani Agnieszce i Panu Bartkowi Włodkowskim, że dzięki nim i Fundacji Ave, mamy możliwość przygody z wodą i kajakami!
Wrażenia uczestników po spływie kajakowym:
„Polubiliśmy bardzo spływy kajakowe, szczególnie te organizowane przez Fundację Ave. Ten spływ był szczególny, ponieważ po trzech miesiącach siedzenia w domu, był to dzień pełen wrażeń i aktywności na świeżym powietrzu. Ponad trzy godziny spędziliśmy w kajaku na wodzie poznając małą i bardzo malowniczą rzekę Rządzę. Brzegi rzeki były bardzo zarośnięte, dlatego niestety kilka razy utknęliśmy w szuwarach. Obserwowaliśmy różne zwierzęta i roślinność. Bardzo obawialiśmy się krążących wokół Warszawy burz, ale udało nam się pięknie dotrzeć do celu bez nieprzyjemnych przygód. Na końcu podróży czekała na nas nagroda - ognisko nad brzegiem rzeki i pyszne kiełbaski. Bardzo dziękujemy organizatorom za wybór tak wspaniałej trasy i opiekę.”
Mateusz z mamą
„Jestem Maja. W sobotę byłam na spływie kajakowym z moją grupą teatralną. Płynęłam w jednym kajaku z moją mamą. Mama wiosłowała, a ja opalałam nogi. Było bardzo fajnie.” Maja
„Jestem Małgosia, mama Mai. Mnie również bardzo się podobało. Lubię aktywnie spędzać czas. Pogoda dopisała, a organizacja tego przedsięwzięcia zasługuje na piątkę plus. Chętnie wybierzemy się kolejnym razem.”
Mama Mai
„Doskonała zabawa i świetna przygoda. Możliwość obserwacji przyrody i kontaktu z naturą. Widzieliśmy wydry, pływające kaczki i dzikie ptaki. Doskonała organizacja, jesteśmy zadowoleni i zrelaksowani. Liczymy na więcej.”
Maks z tatą
„Dodam jeszcze trochę od siebie
Chłopaki byli zachwyceni, Maksowi buzia się nie zamykała jak opowiadał o spływie. Chyba trochę się bardziej dotarli Maks i Tata :) choć z Maksem to nie jest łatwe :)
Dziękuję za zaproszenie na kajaki, jest Pani super ! :)”
Justyna, mama Maksa